Lemon curd - idealny krem cytrynowy

Do tego kremu przymierzałam się od dawna. I w końcu przeszedł na niego czas przy okazji pieczenia świątecznych ciasteczek. Szybko, prosto, bez sterty naczyń do zmywania, a efekt niesamowity. Teraz rozumiem te zachwyty nad lemon curd. Krem konsystencją przypomina bardzo gęsty budyń, jest aksamitny i przede wszystkim cudownie smakuje. Przepis zaczerpnęłam od Doroty z Moje Wypieki >>klik,  zmodyfikowałam go jednak. Niestety, nie mogłam oprzeć się dodaniu masła.

Składniki:

3 cytryny

2 jajka

200 g cukru

1 lekko czubata łyżka mąki ziemniaczanej

100 g masła

Cytryny wyszorować i sparzyć, zetrzeć skórkę. Z cytryn wycisnąć sok. Do garnuszka wbić jajka, dodać cukier, sok i skórkę z cytryny oraz mąkę ziemniaczaną. Przy użyciu trzepaczki rózgowej wszystko razem połączyć. Ustawić na niewielkim ogniu i cały czas mieszając gotować przez około 2 minuty. Trzeba energicznie mieszać, aby krem nie przypalił się. Można go zrobić w kąpieli wodnej, wtedy nie ma obaw o przypalenie.

Odstawiony z ognia krem można przetrzeć przez sitko, jeśli ma zbyt dużo grudek. Ja użyłam blendera, gdyż nie chciałam pozbywać się drobinek skórki cytrynowej. Do zmiksowanego kremu, jeszcze ciepłego, dodać masło i miksować do połączenia składników.

I co, trudne? 😊

Lemon curd najbardziej mi smakuje w połączeniu z kruchym ciastem. Można go używać jako masę do przełożenia kruchych placków lub do dekoracji kruchych ciasteczek. Jeśli dodacie więcej cukru, wtedy będzie słodszy, ale obawiam się, że cały jego urok tkwi właśnie w tym intensywnym smaku cytryn.

Tym kremem udekorowałam ciasteczka wielkanocne, upieczone w kształcie połówek jajek, jak Wam się podobają? 😊